Wdrażanie Google Analytics na 5 sposobów – który jest najlepszy?
Wdrożenie Google Analytics – co to w praktyce oznacza? Otóż nie zawsze to samo. Technik i sposobów na wpięcie analityki jest kilka.
Znajomość pełnego wachlarza rozwiązań to dla marketera czy analityka cenna umiejętność – pozwala dostosować się do sytuacji i zainstalować śledzenie nawet wtedy, gdy ktoś mówi, że „się nie da”.
Dzisiaj przedstawiam pięć sposobów na wdrażanie Google Analytics (niezależnie, czy chodzi o Universal Analytics, czy Google Analytics 4). Opisuję typowe przypadki użycia, wskazuję zalety i wady.
Sposób #1: „Czysty” Google Tag Manager
W tym punkcie mam na myśli korzystanie tylko i wyłącznie z Google Tag Managera, bez dodatkowych wtyczek w sklepie / CMS, bez dataLayer wdrażanego przez programistę i bez cudowania z DOM scrapingiem.
Uruchamianie tagów można oprzeć o reguły wyklikane w GTM. Opcji jest całkiem sporo. Reguły takie jak przewijanie strony, interakcje z wideo czy kliknięcia w pobranie pliku .pdf będą działać stabilnie niezależnie od zmian na stronie.
Różnie może być z regułami na kliknięcie, ponieważ trzeba je oprzeć o atrybuty klikniętego elementu, jak klasa, id czy tekst (lub ich kombinacja). Jeśli ich wartości się zmienią przy aktualizacji zawartości witryny, to śledzenie przestanie działać. Natomiast jeśli stronę masz pod kontrolą i bez Twojej wiedzy nic się na niej nie zmienia, to takie rozwiązanie będzie bezpieczne.
Plusy? Śledzenie wyklikasz w wizualnym interfejsie GTM. Nie musisz angażować programisty.
Minusy? Nie wszystko „złapiesz”. Po pierwsze, w ten sposób nie uchwycisz dynamicznych danych, potrzebnych do śledzenia Enhanced E-commerce. Po drugie, czasem GTM nie widzi klas czy ID elementów, przez co nie da się utworzyć reguły (lub trzeba komibnować z „Matches CSS selector”, a to bywa upierdliwe). Opanowanie tego typu wdrożenia to dobry start, ale warto umieć więcej.
Google Tag Manager
(praktyczny kurs online)
Kurs online od podstaw do poziomu średnio-zaawansowanego. Opanuj narzędzie cenione przez klientów i pracodawców, z którym życie analityka, marketera czy specjalisty e-commerce staje się prostsze.
? 5h krótkich, praktycznych lekcji.
? Quiz sprawdzający wiedzę po każdym module
? Certyfikat ukończenia kursu (PDF)
Po kursie będziesz umieć:
✅ Zainstalować GTM na stronie
✅ Skonfigurować śledzenie zdarzeń Universal Analytics i Google Analytics 4
✅ Monitorować każdą interakcję ze stroną, jaka jest dla Ciebie istotna (kliknięcia, wideo, scrollowanie, formularze, przyciski, menu, etc.)
✅ Dodać tagi konwersji Google Ads, piksel Facebooka, Snapchata czy LinkedIn
✅ Budować dataLayer i komunikować się z programistami
✅ Mierzyć wysyłki formularzy kontaktowych
✅ Poradzić sobie, gdy gotowe wtyczki do dataLayer nie dają rady
✅ Korzystać z pełni możliwości, jakie dają tagi, zmienne i reguły w GTM
✅ Optymalizować czas potrzebny na wdrożenie
✅ Bezpiecznie pracować z GTM, aby niczego nie popsuć
Sposób #2: Wtyczki
Większość systemów e-commerce czy CMSów „z pudełka” oferuje przynajmniej jedną wtyczkę do śledzenia Google Analytics. Jedne działają lepiej, drugie gorzej – nie ma tu reguły. Moje doświadczenia są tu różne. Ta sama wtyczka potrafi funkcjonować idealnie w jednym sklepie, a w drugim działać tylko połowicznie (kwestia motywu czy konfliktu z innymi wtyczkami).
Plusem wtyczek jest szybkość implementacji. Istnieją pluginy wysyłające dane bezpośrednio do Google Analytics, więc wklejasz numer UA, klikasz „ON” i gotowe.
Drugi rodzaj wtyczek generuje dataLayer, a po Twojej stronie pozostaje dodanie w Google Tag Manager tagów, które informacje z dataLayer przechwycą i prześlą do Google Analytics (bądź innych systemów, jak Google Ads czy Facebook). Taka opcja to więcej pracy, ale za to kompletna kontrola nad wysyłanymi danymi. Możesz je zmodyfikować przed przesłaniem do docelowego systemu analitycznego.
Minus wtyczek? Zazwyczaj mają mniejsze lub większe ograniczenia. Zwłaszcza wtyczki bezpośrednio wysyłające hity do Google Analytics – nie jesteś w stanie niczego w nich zmodyfikować. Chcesz dodać wymiar niestandardowy? Nie da się. Chcesz włączyć śledzenie międzydomenowe? Nie da się. Tak więc wtyczki tego typu są dobre do prostych zastosowań.
Przykładowe instrukcje wdrożenia z wtyczką znajdziesz w artykule Google Analytics dla WordPress.
Sposób #3: dataLayer + tagi w Google Tag Manager
Wdrożenie dataLayer najczęściej odbywa się przy wsparciu programisty. Także jeśli sam nie masz doświadczenia w kodowaniu (większość analityków i marketerów nie ma), to po Twojej stronie leży przygotowanie odpowiednich instrukcji wdrożeniowych.
Podesłanie linku do oficjalnej dokumentacji Enhanced E-commerce to za mało. Powinieneś określić dokładnie, jakie dane i kiedy mają być wysyłane do dataLayer oraz jakie wartości powinny przyjmować poszczególne zmienne.
Plus takiego rozwiązania to elastyczność. Możesz zrobić w zasadzie wszystko. To jest też najstabilniejsza z metod śledzenia.
Minus? Wyższy koszt wdrożenia, bo wymaga więcej czasu po Twojej stronie, ale też angażujesz programistę (czasem to się wiąże z kosztem zewnętrznej agencji czy freelancera). Na takie wdrożenie też trzeba zwykle poczekać 2-3 tygodnie, a implementację dokładnie sprawdzić. Mnie się jeszcze nie zdarzyło, żeby dataLayer było zaimplementowane w 100% poprawnie za pierwszym razem, zwykle trzeba doliczyć czas na 2-3 rundy poprawek. Po prostu szczegółów jest tak dużo w takim wdrożeniu, że nie sposób, żeby coś nie umknęło.
Sposób #4: DOM scraping
Generalnie to jest najmniej polecana metoda na wdrażanie analityki, ale czasem sytuacja niestety tego wymaga. W skrócie w DOM scraping chodzi o wyciąganie danych ze struktury HTML strony za pomocą skryptów w JavaScript.
W ten sposób można zastąpić dataLayer. Jeśli wdrażasz śledzenie Enhanced E-commerce, to przykładowo na stronie podziękowania możesz wyciągnąć z HTML takie wartości, jak ID transakcji, jej wartość, czy zakupione produkty. To oczywiście zależy od struktury strony, nie zawsze wszystkie te dane są dostępne.
Stosowanie DOM scrapingu wymaga znajomości HTML, CSS i JavaScript. Nie jest to więc zabawa dla osób z jedynie podstawową znajomością GTM / GA.
Na pewno nie polecam DOM scraping na stronach, które są żywym tworem i często się zmieniają. Jeśli masz statyczną stronę albo sklep internetowy i modyfikujesz coś raz na wiele miesięcy czy lat, to jeśli za każdym razem sprawdzisz, czy śledzenie nadal działa, ta metoda się sprawdzi.
W przypadku strony / aplikacji, stale rozwijanej przez zespół programistów, DOM scraping to proszenie się o kłopoty. Skoro deweloperzy pracują codziennie nad stroną, to głupotą byłoby nie poproszenie ich o wdrożenie dataLayer.
Plusem DOM scrapingu jest fakt, że przy odpowiedniej strukturze strony można tworzyć tagi wysyłające dynamiczne dane i wdrożyć Enhanced E-commerce bez wtyczek czy pomocy programisty.
W ekstremalnych przypadkach to potrafi uratować skórę, np. gdy czas oczekiwania na wdrożenie dataLayer jest zbyt długi lub wtyczka jest dziurawa i nie łapie niektórych akcji czy zmiennych. Wtedy można te luki załatać przez DOM scraping.
Minus? Wystarczy drobna zmiana w strukturze HTML (zmiana nazwy klasy czy ID) i śledzenie może się wysypać. DOM scraping trzyma się „na gwoździe” w przypadkach, gdy strona bywa regularnie modyfikowana.
Ta metoda wymaga też czasu i odpowiednich umiejętności – nie znam wielu marketerów poruszających się płynnie w HTML / CSS / JS.
I ostatni minus – jeśli dane wartości nie są dostępne w kodzie strony, to tego nie przeskoczysz. Z powietrza ich nie weźmiesz. Więc są tutaj ograniczenia.
Google Analytics 4
(praktyczny kurs online)
Praktyczny kurs online z Google Analytics 4. Ponad 100 lekcji, 7+ godzin materiału wideo. Od podstaw do poziomu zaawansowanego.
? 7h krótkich, praktycznych lekcji.
? Quiz sprawdzający wiedzę po każdym module
? Certyfikat ukończenia kursu (PDF)
? Regularne aktualizacje kursu o nowe materiały
?️ Dostęp na 24 miesiące
? Grupa wsparcia dla kursantów na FB
Po kursie będziesz umieć:
✅ Przeprowadzić migrację z Universal Analytics (GA3) do GA 4.
✅ Opracować plan śledzenia – aby mierzyć i analizować to, co istotne.
✅ Poradzić sobie w GA4 bez przydatnych funkcjonalności, które znasz z GA3.
✅ Poprawnie zainstalować GA4 przez Google Tag Manager.
✅ Konfigurować zdarzenia w GTM oraz w interfejsie GA4.
✅ Przesyłać dane e-commerce do GA4 (zakup, dodanie do koszyka, wyświetlenia produktów, etc.)
✅ Dopasować konfigurację GA4 do unikalnych potrzeb biznesowych dzięki wymiarom i metrykom niestandardowym.
✅ Tworzyć przydatne raporty z wykorzystaniem sekcji Eksplorowanie.
✅ Analizować dane z GA4 i wyciągać wnioski, które przekujesz w działania.
✅ Podłączyć GA4 do BigQuery i pisać podstawowe zapytania do bazy danych.
Sposób #5: Skrypty śledzące w kodzie strony
I na koniec metoda będąca już chyba reliktem przeszłości. Polega na osadzeniu skryptów śledzących bezpośrednio w kodzie strony.
Odkąd Google Tag Manager jest na rynku to nie słyszałem o osobie, która w ten sposób wdrażałaby analyticsa. Cóż, najwidoczniej nie znam żadnych branżowych masochistów.
Zalety? Nie widzę.
Wady? Cały szereg: trudno tym zarządzać, każda modyfikacja musi być dokonywana przez programistę, nie można usuwać / dodawać / pauzować tagów dosłownie w kilka minut przez GTMa.
Podsumowanie
Jak widzisz, nie ma jednego idealnego sposobu implementowania śledzenia. Teoretycznie królem jest wdrażanie dataLayer z pomocą programistów – masz tu największą stabilność i elastyczność. Ale nie zawsze jest na to budżet czy czas.
Dlatego warto znać alternatywne sposoby, bo często pozwala to szybciej i niższym kosztem osiągnąć porównywalny efekt.
Super artykuł !
Wszystko fajnie i dokładnie opisane !
Oby więcej takich wpisów 🙂
Ciekawe podsumowanie. W praktyce w przypadku e-commerce praktycznie wykorzystuje się wtyczki, a wszędzie indziej GTM z ewentualną rozbudową z wykorzystaniem warstwy danych.
Pozdrawiam gorąco,
Piotr Starzyński